Ludy zwane Vermińczykami to tak naprawdę dzikie plemiona, które, jeśli nie zajmują się bratobójczą walką, zbierają się w hordy najeżdżające centralny kontynent. Nie byłoby w nich nic niezwykłego, gdyby nie ich rytuał przejścia na ceramicznym płaskowyżu. Wojownikami zostają tylko ci, którzy zanurzyli swój ekwipunek w ceramicznym błocie i zdołali powrócić. Klany kompletują całe zbroje, której elementy przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Nawet żółtodziób w zbroi przodka walczy jak jego sam pradziad. Mówi się też, że posiada wspomnienia przodka tak długo jak nosi jego broń. Żarliwa Menzura czuwa żeby jak i plotki tak i ekwipunek nie rozprzestrzeniały się po kontynencie.